Prawdziwa podróż, to zmierzenie się ze światem
Prof. Mirosław Kowalski jest kardiologiem, ale także podróżnikiem i autorem książek. Rozmawiamy o tym, co ciągnie go w świat i jak łączy pasję podróżniczą z pracą zawodową.
Na łamach „Pulsu Medycyny” zaprasza pan czytelników w dalekie podróże. Jak to się zaczęło – i podróże i pisanie?
Podróże zaczęły się od wakacyjnej praktyki studenckiej w Egipcie. Większość kolegów i koleżanek wybierała praktyki w Europie, to był koniec lat osiemdziesiątych. Ale ja śniłem o Egipcie i przyjąłem zaproszenie do niewielkiego miasta w delcie Nilu. I wpadłem w prawdziwe, egipskie życie. Przez miesiąc pracowałem w tamtejszym szpitalu, ale też mogłem przy okazji zwiedzić dużą część tego kraju. Zobaczyłem świat orientalny, zupełnie nieturystyczny. To była realizacja wielkiego marzenia. A jednocześnie - to wtedy właśnie połknąłem bakcyl podróżowania. I zaczęło się.
Przyszedł czas i na podróże po Europie – niskobudżetowe. Odbyłem ich wiele, gdyż po latach zamknięcia w Polsce, byłem spragniony świata. To była autentyczna pasja, która została na całe życie.
Nawet, gdy realizowałem się jako naukowiec, starałem się łączyć te aktywności z podróżowaniem. Wyjazdy na konferencje były dla mnie okazją do poznawania miejsc, w których wygłaszałem wykłady. Muszę jednak podkreślić, że cywilizacja Zachodu nie ciągnęła mnie i nie ciągnie tak bardzo, jak kraje odleglejsze i odmienne kulturowo. To jest>